„Drzewo życzeń” - Recenzja książki



W pewnym amerykańskim mieście nieopodal szkoły rośnie dąb. Ma na imię Dąb i jest drzewem życzeń. Co roku ludzie ozdabiają go skrawkami papieru, szmatkami, czasem nawet skarpetkami. Każda taka ozdoba to czyjeś marzenie.

Dąb ma ponad dwieście lat i wydaje się, że już nic go nie zaskoczy. A jednak. Do jednego z domów przy jego ulicy wprowadza się rodzina z zagranicy. Nie wszyscy życzliwie ją witają. Wkrótce wydarza się coś, co sprawi, że Dąb złamie najważniejszą zasadę wszystkich roślin i zwierząt i… przemówi do ludzi. Posłuchajcie.

„Drzewo życzeń” to przepiękna opowieść o tolerancji i nadziei autorstwa Katherine Applegate. Polską wersję książki zdobią urokliwe szkice Sary Olszewskiej.

Całą historię opowiada dosyć niecodzienny narrator, a mianowicie dąb czerwony o niezbyt oryginalnym imieniu Dąb. Dąb jest drzewem życzeń. Co roku pierwszego maja przychodzą ludzie z całego miasteczka i obwieszają go najróżniejszymi chustkami, sznurkami, a nawet skarpetkami. Każda taka ozdoba to czyjeś marzenie, pragnienie.

W książce występuje wiele postaci zwierzęcych, takich jak wrona czarna, sowy, oposy, skunksy, szopy i tym podobne. Interesujące jest to, że każdy gatunek ma swój własny sposób nazywania; oposy na przykład nazywają siebie po rzeczach, których najbardziej się boją.

Z racji, że narratorem jest drzewo, w opowieści nie ma żadnej wielkiej wędrówki czy nadzwyczajnej przygody. Akcja toczy się w jednym miasteczku, a mimo to ostatnie rozdziały trzymają w napięciu i nie pozwalają na oderwanie się od książki.

Opowieść tą polecam miłośnikom przyrody i nie tylko.